18.12.2010 21:13
Pasja zbliża ludzi i motocykle...
Nieoczekiwany przebieg zdarzeń.... Tak mogę jednym zdaniem podsumować dzisiejsze wyjście do garażu. A wszystko zaczęło się od potrzeby odwiedzenia maszyny w garażu.
Ciężki dzień w pracy, kolejny tydzień za sobą nadeszła więc sobota i jak zwykle po obiado-kolacji wyruszyłem, po drodze śnieg skrzeczał pod nogami, a lód przypominał o swoim istnieniu rozstawiając moje nogi prawie do szpagatu.
Ucieszony z wielkim uśmiechem dotarłem do garażu. Zapowiadało się całkiem normalnie, mógłbym powiedzieć rutynowo, ale to i tak wspaniałe uczucie. Podłączam grzejnik, przyniosłem drugi też dostał porcję prądu, światła, aparat wyjęty z pokrowca i nagle... skończył się prąd! Ale, jak to pomyślałem?! Dobrze, że miałem ze sobą latarkę bo nie mógłbym wyjść. Szukałem bezpieczników, ale nic nie mogłem znaleźć, zorientowałem się, że inne garaże mają "życiodajny prąd". Tylko dalej nie wiedziałem, gdzie jest skrzynka z bezpiecznikami...
Nie mogę narzekać na swoją głowę i zawsze mam milion pomysłów na minutę, nie zawsze to atut, ale teraz się to przydało. Zobaczyłem, że w sąsiednim garażu świeci się światło i słychać głosy postanowiłem więc udać się po pomoc. Wiedziałem, że sąsiedzi z naprzeciwka mają dwa motocykle, ale nigdy nie było okazji się bliżej poznać...
Tragedie zbliżają ludzi (może to nie tragedia, ale zburzyła moje plany), otrzymałem pomoc prąd znowu zaczął wypełniać przewody elektryczne, świetlówki zajaśniały...
Z potrzeby serca zaczęliśmy rozmawiać o tym jak się zaczęła pasja. To piękne, że przed chwilą mówiliśmy sobie z grzeczności "Dzień dobry", a po chwili mówimy sobie na "Ty" i gadamy jak starzy kumple, a to wszystko dzięki motocyklom.
Tak więc mój sąsiad, który nigdy nie miał nawet motorynki, w wieku 40 lat postanowił kupić sobie motocykl. A zaczęło się od tego, że jego dobry kolega posiadający już któryś motocykl (teraz H-D), przypadkowo zaraził go pasją. Zaczęło się niewinnie Piotrek usiadł na motocyklu kolegi i się zakochał. Na początku kupił ubranie, teraz nabył Intrudera z 2005 roku. Z rozmowy wyszło, że musi zrobić prawko tak jak ja.
Rozmowa upływała w świetnej atmosferze i już
umówiliśmy się na jazdę wczesna wiosną.
Komentarze : 5
spokojnie miszi nie jestes sam :)
jestesmy cholernymi nalogowcami a nikt nam nie pomoze z niego wyjsc a wrecz przeciwnie bo jeszcze bardziej nas wkreci hahah ;p
ale mi sie to podobaa... :D
road a ja myślałem, że tylko ja tak mam gdy ide do pubu lub baru. Czy tylko ja tam jestem motocyklistą czy może przy którymś stoliku siedzi taka sama pasjonatka lub zapaleniec jak ja ;)
a mnie to zawsze ciekawilo, czemu tak jest, ze motocykle tak zblizaja i lacza ludzi, jestesmy jak jedna wielka rodzina.
Moi starzy znajomi poszli w zapomnienie, zastapili ich fani 2oo i oczywiscie jestem w grupie najmlodsza, teraz jak mam pogadac z kims w wieku podobnym do mojego lapie sie za glowe "oo kurna co za dzieciak, jak on bredzi..." oczywiscie nie zawsze. Zdecydowanie nigdy nie wyjde z tych klimatow, to jest chyba najbardziej wciagajacy nalog jaki kiedykolwiek powstal.
Lapie sie na tym ze jak gdzies ide zastanawiam sie, czy bedzie tam jakis motocyklista/ka zeby miec z kim pogadac.
Motocykliści trzymają się zawsze razem czy starszy czy młodszy nie ma różnicy tak było jest i będzie:)Motocykle przyciągają ludzi jak magnez i to jest w tej pasji najlepsze z sezonu na sezon grono znajomych się powiększa i żeby tak było zawsze!Fajny wpis :)
bo motocykliści (nawet nieznajomi) zawsze mają o czym pogadać ;) czy na trasie, stacji lub w garażu temat do rozmowy jest
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (59)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (1)