17.04.2011 20:54
Motoserce Lublin 16.04.2011
D-Day
Jak zwykle życie zmusza do kompromisów, tak więc rano praca, a później przyjemności. Wyjście z pracy o 11.45 było jednym z mniej udanych pomysłów, a to dlatego, że parada rozpoczynała się punktualnie o 12-stej. Niby nic wielkiego 15 minut, krótka droga, ale jeszcze po drodze najnieprzyjemniejsze, czyli tankowanie i podliczanie w głowie ile to naszych pieniędzy lata w powietrzu razem z innym gazami, ptakami etc.
Niczym Zorro na swym wiernym rumaku, ja i Gilera udaliśmy się czym prędzej na miejsce eventu. Smagana manetką maszyna dowiozła mnie dosłownie „na styk” w samo centrum wydarzeń. Wszędobylski huk motocykli, strzelających z wydechów zapełnił duży plac zamkowy. Z ust znanego prezentera naszej telewizji padają słowa rozpoczynające uroczystą paradę głównymi ulicami miasta.
Jak bohater....
Zwykły studencina na „dłubniętym” skuterze, tak to ja, ale w zwartym szyku motocykli poczułem się jak ktoś wielki. Może to śmieszne, ale w głowie miałem obraz jak z amerykańskiego filmu w którym amerykańscy żołnierze po wojnie wracają do domów, a na ulicach machają im ludzie. Dzięki ciągłym strzałom towarzyszącym odcięciu zapłonu, nawet Ci którzy nie chcieli odwracali głowę w kierunku peletonu różnokolorowych maszyn i jeźdźców. Z racji tego, że to parada, a nie wyścig mój sprzęt znakomicie dawał sobie radę. Wprawdzie skuterzystów reprezentowałem ja i stary Burgman, ale nie to się liczy. Cały korowód prowadziły nowe policyjne Hondy CBF 1000.
W miejscu wyjścia...
Po powrocie na miejsce całej imprezy i znalezieniu miejsca do parkowania ( tak, było dużo maszyn i wyznaczony teren okazał się za mały), rozpoczęło się zwiedzanie. Atrakcji nie brakowało, pokazy stuntu w wykonaniu Raptownego, muzyka na żywo, zabytkowe motocykle etc. Przypadkowe osoby, które nie miały pojęcia, że tak impreza w ogóle ma miejsce przystawały na chwilę, podziwiały zaparkowane maszyny i nie mogły wyjść z podziwu co ten Hubert robi z tym motocyklem.
Cel
Jak powszechnie wiadomo cel jaki przyświecał akcji był na pierwszym planie. Można było oddać krew, zapisać się jako niespokrewniony dawca szpiku, czy też wesprzeć finansowo chorego studenta czekającego na przeszczep płuc. Dowiedziałem się, że tylko tego dnia zebrano bardzo dużo krwi. W porównaniu do innych akcji zbiórki krwi osiągnięto wynik kilkukrotnie wyższy, co pokazuje powodzenie całej akcji.
Klimat
Po raz pierwszy byłem na tej imprezie i byłem mile zaskoczony. Atmosfera, przyjaźnie nastawieni ludzie, liczne przypadkowo nawiązane znajomości. Jednym słowem poczuć się można było jak na prawdziwym zlocie.
Wpadka medialna
Od jednego z współorganizatorów dowiedziałem się, że jedna z naszych regionalnych gazet podała na swoich łamach, że wjazd na imprezę jest płatny, co było nie prawdą. Przez to wiele osób po paradzie nie uczestniczyło w dalszej części, lub nawet nie zjawiło się wcale na Motosercu. Zastanawia mnie tylko co da sprostowanie, które ukaże się w poniedziałkowym wydaniu?!
Niekończący się dzień...
Po dniu pełnym wrażeń, przyszedł....? wieczór pełny wrażeń!!! Nowo powstały bar motocyklowy na dodatek na moim osiedlu, to doskonałe miejsce na zakończenie wieczoru. Rozmowy przy piwie o motocyklach i o klubie MC, oraz okazja spotkania Raptownego w trochę innych okolicznościach niż zwykle to najpiękniejsze zakończenie dnia jakie mogłem sobie wymarzyć. Z całego serca chciałbym przeżyć ten dzień jeszcze, jeszcze i jeszcze raz. Długo będę go wspominać, a to co przeżyłem i zobaczyłem jeszcze bardziej wzmacnia moją chęć posiadania motocykla.
Komentarze : 4
@odlot ośmieszasz się tylko o tym nie wiesz. Masz coś gościu z psychiką chyba. Taka ortodoksyjność na zasadzie polepszania swojego ego na czyichś plecach. Żal i komedia jednocześnie.
Heh chociaż tyle winno Ci się cenić... Chłopie daj sobie spokój, powiem krótko.
To nie to samo, może byś chciał a nie wiesz jak to jest i kropka ;)
Co do kobiet, dziewnic lub nie a także seksu, to ty i MOTORY, to tak jakbyś walił konia i pisał o seksie, bardziej dobitnie pewnie da się to wytłumaczyć, ale na tej płaszczyźnie tylko tata Ci dokładnie powie, o ile wie o czym piszę :)
Dopóki owa "dziewica" pisze o tym co widziała i usłyszała etc wszystko jest moim zdaniem w porządku. Jeśli natomiast wchodzi w pikantne szczegóły nie mając o tym bladego pojęcia to powinno się ją spalić na stosie. Myślę, że zauważyłeś że nie wchodzę w szczegóły dotyczące techniki jazdy itd.
Komuś się też tak wydaje, że koleś piszący o motorach i jeżdżący skuterem wie o czym mówi? To trochę jakby dziewica pisała poradnik o sprawach łóżkowych między mężczyzną a kobietą...
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (59)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (1)