03.05.2011 21:03
Trening, czyni mistrza...
Dzieło przypadku...
Chyba każdy może powiedzieć, że życie to splot przypadków. Jedne są bardziej przyjazne inne prowadzą do destrukcji. Tym, razem przypadek pozwolił mi spędzić wspaniały dzień. Ale nie o przypadku będzie mowa w tym wpisie...
Let's get ready to rumble...
Już dawno nie występowałem w roli plecaczka, ale zawsze to jakaś odmiana, szczególnie doznając masażu uszu, symfonią Jardine GP. Jeszcze czuje na plecach ciarki, gdy przypomnę sobie przejazd przez tunel.
Kolejna wizyta na lubelskim torze, z pozoru niby nic nadzwyczajnego, ale dzisiejszy dzień zapadnie mi długo w pamięci i mimo że byłem tylko biernym obserwatorem, fotografem i nosicielem kasku, to wyniosłem z tej lekcji dużo wiedzy.
Od jakiegoś czasu można zauważyć, że wszelkie szkolenia i imprezy motocyklowe rozwijają się coraz prężniej. Pierwsze szkolenie lubelskiej moto-sekcji jest potwierdzeniem tej tezy. Do rzeczy, zaledwie 20zł dzieliło chętnych motocyklistów, od uczestnictwa w szkoleniu. Ta nie wielka kwota sprawiła, że na torze pojawiło się ponad 100 maszyn, różnego pokroju poczynając od najliczniej reprezentowanych „plastików”, kończąc na rodzimej Osie.
Zgromadzeni riderzy i riderki zostali podzieleni na trzy grupy: zaawansowaną, średnio zaawansowaną oraz trzecią dla najsłabszych. Oprócz podziału, uczestnikom zostały przedstawione reguły, zaprezentowano przejazdy instruktorów oraz przedstawiono program ćwiczeń.
Mentalność
Być może jest to w naszej krwi, być może boimy się przyznać, że jesteśmy słabsi niż inni, albo też pod presją „stada” chcemy pokazać swoją wielkość, cokolwiek by nie mówić, ćwiczenia ukazały jeden smutny aspekt. Wielu uczestników, miało za mocne motocykle na swoje umiejętności. Małe prędkości i wydawać by się mogło banalne slalomy między pachołkami, sprawiły, że gasły silniki, szarpały łańcuchy, instruktor krzyczał i … były „dzwony”. Nic poważnego nikomu się nie stało, nie mniej jednak małe otarcia lakieru, czy połamane klamki będą pamiątką 3-majowej wizyty na torze.
Każdy jeździć może...
Przejazdy grup podziwiałem z różnych części toru i spędzając na nim większość dnia, wyrobiłem sobie zdanie co o niektórych. Wiem co myślicie, łatwo oceniać, ale naprawdę pan z czarnego GSX-R 1000, który ma bagatela 180KM, pokonywał tor, jakby jechał hulajnogą. Panie na SV-kach omijały zdecydowaną cześć przeszkód, stwarzając zagrożenie, dla tych którzy pokonywali trasę zgodnie z zaleceniami. Wiadomo, każdy ma takie same prawo, uczestnictwa w tego typu szkoleniach, po to one są żeby zwiększać bezpieczeństwo na drogach, ale bez chęci nic nie da się zrobić.
Obnażenie...
Kilka przejazdów i cała zgromadzona na torze gawiedź, zdobyła nowe umiejętności, wyczuła lepiej balans swojej maszyny i poczuła się pewniej. Następnym etapem moto-sekcji, było awaryjne hamowanie z prędkości 50km/h oraz dowolnej większej. Kolejne proste na pozór ćwiczenie pokazało kolejne braki. Nie myślcie, że się pastwię, po prostu wychodzi to czego nie uczą nas na kursach. W całej palecie motocykli jakie się pojawiły zaledwie kilka procent stanowiły 125-tki i 250-tki ( wśród nich Derbi GPR 125, Hondy Varadero 125, Kawasaki Ninja 250 oraz CBR 125). Hamowanie z 50km/h, dla sportowej sześć-setki, czy litra to żadna prędkość, ledwie odkręcony gaz... Zatrzymanie to inna sprawa, wiele osób rozpoczynając hamowanie odruchowo wciskało sprzęgło powodując wydłużenie drogi hamowania, wiele blokowało tylne koło, wiele doprowadziło do nieplanowanych stoppie. Hamowanie z wyższych prędkości, okazało się pokazem samym w sobie. Jedne przejazdy, były pokazem prawdziwych umiejętności inne z kolei kończyły się salwą śmiechu ( podświadomie jednak każdy wiedział, że w rzeczywistości taka droga hamowania to „dzwon”).
Ostateczna próba...
Po awaryjnym hamowaniu, przyszła kolej na ostatnie ćwiczenie. Hamowanie awaryjne z ominięciem przeszkody. To przydatne ćwiczenie ( jak i wcześniejsze) dały uczestnikom wiele domyślenia, pokazując co można poprawić w swojej technice jazdy.
Spojrzenie w przyszłość...
Już wiemy, że następne edycje odbędą się 28 maja, 25 czerwca oraz 16 lipca. Z pewnością na kolejnych odsłonach tej imprezy nie zabraknie motocykli z regionu. Ta pozytywna inicjatywa ma wiele do zaoferowania dla chcących się podszkolić. Małe wpisowe, które stanowi ubezpieczenie na wypadek „grzmotu” i pełny bak wystarczy by zdobyć nowe umiejętności i być może wyjść z kryzysowej sytuacji cało i zdrowo...
Komentarze : 9
Mogłoby się tak wydawać, ale to zupełnie co innego! Płynna jazda między pachołkami, hamowanie przy użyciu głownie hamulca tylnego, to tylko niektóre wymagania jakie obejmowały uczestników. Instruktorzy podkreślali "my nie nauczmy was, jak zmieniać biegi itd, to mieliście na kursie, tu nauczycie się balansu waszego motocykla i może dzięki temu unikniecie dzwona". Pozdrawiam
czyli taki kurs nauki jazdy x2 , slalom hamowanie awaryjne osemka , ahhahaha
Do : uczestnik szkolenia. Nie chodzi mi o instruktora tylko o uczestnika, który nie umiał w ogóle jeździć na motocyklu, a dosiadał Gixxera, jest to w treści wpisu, jak trzeba mogę dodać zdjęcie.
Do: lvd. Podkreśliłem kilku krotnie w tekście, że się nie naśmiewam, stwierdziłem po prostu fakt jak było. Chcę też powiedzieć, że z pewnością będę uczestniczyć w kolejnych odsłonach, myślę że uda mi się wystartować w jednej z ostatnich odsłon na własnym motocyklu.
Do:kelhorn_, Mr. Maniek, miszi, dedal79.Dzięki za pozytywne słowo i zapraszam do Lublina :-)
oceniac z gory to kazdy moze;) moze sam dalbys popis na pacholkolandii, a nie madrzyl sie... poza tym sporo osob przyjechalo na nowych maszynach specjlanie po to zeby je wyczuc, i dobrze, ze akurat mieli okazje zrobic to na takim szkoleniu pod okiem instruktora... dodatkowo maszyna maszynie nie rowna, roznice w porecznosci, promieniu skretu itp to wszytsko wplywa na manewrowanie pomiedzy slupkami. Tak jak pisalem wczesniej przyjedz na moto chocby 125 i sam poprobuj, i wtedy opisz jak bylo :]
Witam, jesli chodzi o pana na czarnym motocyklu, to jechal nie na gsxr-e a na hondzie cbr 1100 xx dual. Natomiast panie po to przyjezdzaja na takie szkolenie aby w bezpiecznych warunkach sprawdzic swoje umiejetnosci i je doskonalić. Najlatwiej jest oceniac siedzac na trybunie i nasmiewac sie jacy to inni sa ciency. Nastepnym razem proponuje sprobowac swoich umiejetnosci na torze a nie jako plecaczek.
Fajny wpis i bardzo fanie opisany etap szkolenia,dobrze ze sa organizowane takie szkolenia. Z drugiej jednak strony mieszkajac obecnie za granica i ze swojego doswiadczenia jako ze prawko zdalem za granica takie szkolenia jest na kursie nauki jazdy i pozniej sprawdzenie umiejetnosci na egzaminie praktycznym(tzw. placyk) miedzy innymi opisane ewolucje (hamowanie awaryjne/i z ominieciem przeszkody) nalezy wykonac poprawienie z min predkoscia wynoszaca 50km/h. Wiec mysle ze w Polsce powinno sie jeszcze duzo zmienic w kwesti szkolenia mlodych motocyklistow/stek i oczywiscie oferowac kursy doszkalajace jak wyzej opisany. Pozdrawiam
Fajnie opisane, takie imprezy to super sprawa. Niestety moja obecna lokalizacja sprawia, że jestem w identycznej sytuacji co Mr. Maniek. Szkoda
Świetny wpis, a jeszcze lepsze jest to że coraz więcej jest takich imprez. Z chęcią osobiście bym odwiedził tego typu imprezę, żeby tylko nie to że do takich imprez mam do przejechania odległość równą co najmniej połowie Polski i to w jedną stronę ;/
Mam jedynie nadzieję że wkrótce rozwiną się miejsca które znajdują się bliżej mojego miejsca zamieszkania lub to ja się przeprowadzę heh ;)
Świetny wpis, oby więcej takich!
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (59)
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (6)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)
- Wszystko inne (1)