Najnowsze komentarze
Też jestem uzależniony i z tego po...
Też jestem uzależniony i z tego po...
uzależniona motocyklistKa do: Motocykle - najlepszy nałóg...
A czy ten "nalog" zarezerwowany je...
Autor artykułu to wsiowy idiota w ...
Oj coś wiem o tym nałogu :P Od...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
Moje linki

01.11.2010 18:44

Alternatywne świętowanie...

 

Wielu z pośród nas wybrało się na cmentarze. Schemat jest podobny, jak co roku przygotowania wiązanki, znicze, spotkanie z rodziną przy grobach bliskich i wieczorem niesmak, że kolejne święto minęło tak szybko...

 Będąc na cmentarzach, a szczególnie na jednym, który znajduje się nieopodal Lublina zauważyłem wiele motocykli. Widok całkiem normalny, umysł przypomniał mi że w moim województwie jest najwięcej zarejestrowanych motocykli. Jednak zdziwił mnie jeden mały fakt jest 1 Listopad, ludzie tłumnie odwiedzają cmentarze, a motocykli na drogach więcej niż w ciągu tygodnia. Może to alternatywne świętowanie i w sumie wolałbym taką formę, mam kilka cmentarzy w odległości kilkunastu i kilkudziesięciu kilometrów i z pewnością odwiedziłbym je szybciej niż robiąc to z rodzicami samochodem.

 Podróżując motocyklem nie zabierzemy ze sobą zbyt wielu zniczy, a o wiązance nie ma nawet mowy. W obecnym świecie, gdzie handel jest na porządku dziennym to żaden problem, bo potrzebne rzeczy możemy nabyć pod bramą cmentarza. Przez głowę przechodzi mi jedna myśl, nie byłbym w stanie skupić się na refleksji udając się motocyklem na cmentarz. Skupiłbym się na jeździe, na tym że jest chłodno i "laczek" niedogrzany. Może inni nie mieli by z tym problemów, ale ja chyba mam objawy choroby psychicznej i myślę o "lataniu" rano i wieczorem przed snem.

 Będąc w Motyczu, miejscowości niedaleko Lublina przypomniałem sobie przechodząc jedną z alejek, chłopaka który zginał kilka lat temu na motocyklu. Był mniej więcej w tym samym wieku co ja teraz, miał jakąś MZ-tkę i gdzieś wyglebił. Przeżył sam upadek, jednak będąc w szpitalu zmarł. Przez myśl mi przechodzi, że to mógłbym być ja (szczególnie, że miał to samo nazwisko co ja).

  Podsumowując ten nieco refleksyjny wpis przytoczę słowa Street Terror Crew 

"Ej Boże, na motorze weź mnie, albo na hardcorze, byle nie we śnie".

Komentarze : 8
2010-11-02 07:42:44 miszi

Co wy gadacie! jaka śmierć na motorze! Nie wyobrażam sobie tego. taki cios dla rodziny. Nie darowaliby sobie tego, że pozwolili na kupno motocykla. Ja w 100% popieram odważnego

2010-11-01 21:17:51 sha2502

Świetna notka. Co do "obskakiwania" cmentarzy motorem - moim zdaniem chyba najlepszy i najszybszy sposób. I nie tylko Ty masz psychiczne objawy tej choroby ;D
Co do śmierci na motorze... owszem ale nie teraz ;)

2010-11-01 20:56:28 Jaszczurka

Nic dodać nic ująć.Przynajmniej z mojej strony

2010-11-01 20:24:07 Wilko

Świetny komentarz!!! To piękne zginać robiąc to co się kocha, teraz byłoby nieco łatwiej, ale kiedy ma się żonę, dzieci to taka tragedia jest ogromnym ciosem tak jak pisał odważny. Żołnierze giną na froncie robiąc to co uważali za słuszne, tylko cena tego jest watra dużo więcej niż mundur, M4 czy coś podobnego. Ginąc zostawili swoich bliskich i pogrzebali to co było w nich niepowtarzalnego. Każdego to kiedyś czeka czy na motorze czy na hardkorze...

2010-11-01 20:17:30 Michaliński

PS. Wtedy jeszcze chodziło o coś takiego jak "honor" dziś to słowo praktycznie nie istnieje w życiu codziennym. Nie każdy wie co to znaczy. Temat rzeka, choć chętnie by można go rozwinąć. Jednakże, odbiegamy nieco od sedna. :)

2010-11-01 20:14:25 Michaliński

Twój wpis trochę nawiązuje do Odważnego, ale w związku z tym coś mi się przypomniało. Otóż, zawsze będzie spór o to czy jedni chcą umierać na motocyklu, czy inni nie chcą itd. Ale co ja mam do przekazania, to czy nie wydaje wam się podobnym stwierdzenie "Jak umierać - to na motocyklu." do powiedzenia sprzed około lat 400: "Jak umierać, to z szablą w dłoni." Ot taka refleksyjka - Boże broń, żebym popierał takie myślenie. 400 lat temu to trochę inne realia były i śmierć była troszeczkę inaczej postrzegana niż teraz. Obecnie się ją bagatelizuje przez 364 dni w roku, a dopiero w taki dzień (weekend) jak dziś sobie niektórzy przypominają. A i bronimy się przed tematem bardziej niż dawniej. Kiedyś się o tym rozmawiało i nie bali się ludzie tego tematu jak teraz. Cóż, po prostu zmienia się mentalność. Tyle z mojej strony. (Jak na razie) :) Pozdrawiam i życzę raczej pogody ducha! :) M.

2010-11-01 19:18:48 Wilko

To ostatnie słowa piosenki przytoczyłem po to by wzbudzić dyskusje, czy to co się mówi o śmierci na motocyklu ma sens?! Sam o tym dużo myślę i trudno mi się do tego ustosunkować. Serce mówi, że to piękne, a rozum że nierozważne...

2010-11-01 19:12:19 SupermotoSupergrega

Nie wiem jak to powiedzieć. Bardzo fajnie napisałeś, trafne spostrzeżenia i masz racje z tą jazdą. A wątek osobisty, to ciary po plecach, że miał to samo nazwisko. Nie kumam tylko tego ostatniego hasła. Ono właściwie kłóci się z resztą wpisu. Albo ja tego nie rozumiem. Będę jeszcze dumał co autor miał na myśli. Dzięki za wpis. Pozdrawiam

  • Dodaj komentarz