Najnowsze komentarze
Też jestem uzależniony i z tego po...
Też jestem uzależniony i z tego po...
uzależniona motocyklistKa do: Motocykle - najlepszy nałóg...
A czy ten "nalog" zarezerwowany je...
Autor artykułu to wsiowy idiota w ...
Oj coś wiem o tym nałogu :P Od...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
Moje linki

14.11.2010 11:12

Forza 250, czyli jak zaczęła się moja przygoda ze skuterami

Skutery/ Maxi skutery

 

Spontan to coś co dodaje życiu smaku i sprawia, że pozornie zwykły nudny dzień staje się piękny. Tak było i tym razem. Poszukując skutera w rozsądnej cenie postanowiłem zwrócić się do Jaśka- kolegi z pracy. Tysiące ogłoszeń na otomoto i allegro nie pomogły mi w wyborze sprzętu. Nie wiedziałem co odróżnia poszczególne sprzęty i tylko program na TVN Turbo, który akurat traktował o skuterach bardzo się przydał. Idąc za radą płynącą z programu udałem się na rozmowę z kolegą, który jest wieloletnim motocyklistą, a swoją przygodę swego czasu związał nawet z Suzuki Kataną. Mając więc speca i milion pytań w głowie zabrałem się do "gradobicia pytań". Na szczęście Jasiek kocha jeździć i wszystko wytrzymał, a że akurat jego znajomy miał na sprzedaż skuter postanowił mnie do niego zabrać.

 Był upalny sierpniowy dzień, godzina 14 skończyliśmy pracę i po zmianie garderoby udaliśmy się po jego maszynę. Jej piękno trochę mnie przytłoczyło i powiem szczerze z żalem na nią patrzyłem, bo wiedziałem że kilka razy droższa niż mój budżet. Tak niestety bywa, ale może kiedyś będzie moja...

 

 Po krótkiej instrukcji co mam robić, ruszyliśmy. Szyby w kaskach po otwierane, wloty wlewały do środka hełmu żar, trzeba więc było szybko ominąć zakorkowany wyjazd z ulicy i wyruszyć na podbój miasta. Mając za sobą kilka przejażdżek Hornetem wiedziałem czego się spodziewać. Owszem osiągi są nie do porównania, ale sposób ruszania i liniowość przyspieszania jest bardzo zadowalająca. Tak pomykając między "żelazem" dotarliśmy na miejsce bardzo szybko.

 Na miejscu ujrzałem swój potencjalny sprzęt. Byłem lekko zaskoczony, że doświadczony motocyklista zaproponował mi na początek coś tak dużego. Prędzej spodziewałbym się małego skutera z 20-stką na karku niż Malaguti Madisona 125. Stan tej maszyny był adekwatny do ceny, trzeba było wymienić opony naprawić rozrusznik i  położyć nowy lakier bo ten fabryczny miał według mnie brzydką barwę i był już matowy. Te prace wydawały mi się drogie do wykonania. Postanowiłem przemyśleć sprawę i rozejrzeć się za innymi maszynami w lepszym stanie. Teraz z perspektywy czasu kiedy sprzedaje swoją ukochaną Gilerę, gryzę się z myślami, że gdyby wybór padł na Madisona nie sprzedał bym go w tym sezonie i byłby to bardziej rozwojowy sprzęt niż skuter w 2T. Jednak z drugiej strony mały miejski sprzęcik pozwala na "cuda" w korkach i jest tańszy w naprawach. Niestety tak jak to zwykle bywa nie ma idealnego "złotego środka", a wszystko spowodowane jest brakiem wystarczającej ilości funduszy.

 

A to link do mojego ogłoszenia:  http://otomoto.pl/gilera-stalker-maly-gsx-r-M2325596.html

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz