Najnowsze komentarze
Też jestem uzależniony i z tego po...
Też jestem uzależniony i z tego po...
uzależniona motocyklistKa do: Motocykle - najlepszy nałóg...
A czy ten "nalog" zarezerwowany je...
Autor artykułu to wsiowy idiota w ...
Oj coś wiem o tym nałogu :P Od...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
Moje linki

16.09.2010 20:53

Złośliwość rzeczy martwych...

Któż z nas nie miał jakiejś nieplanowanej awarii w najmniej spodziewanym momencie. Też to przerabiałem, ale nigdy nie było tak źle, że nie mógłbym się dotoczyć do domu, czy serwisu.

Ostatnio zauważyłem inną przypadłość jaką mają maszyny, które mają być sprzedane. Wielu ludzi mówi, że to przecież bezduszne sprzęty, nic nie czują... Patrząc na motocykle okiem podstarzałego pana w samochodzie, który nienawidzi wszystkich motocykli i riderów może jest w tym trochę prawdy. Jednak każdy kto tak jak ja i wielu innych "jara" się jednośladami uważa inaczej. Same uczucie jakimi darzymy nasze sprzęty wywołują u innych zazdrość i zdziwienie. Często przez to postrzegają nas jak czubków, ale my wiemy swoje.

Ostatnio pogoda trochę się poprawiła, na tyle, że można było wrzucić koszulkę ścigacza a na nią zbroję i ruszyć w miasto utrzeć nosa kilku "furom" i załatwić kilka spraw. Po ostatnim wypadzie na tor i wydłużonej drodze powrotnej do garażu z powodu radykalnej poprawy pogody po odpaleniu przywitał mnie blask rezerwy. Byłem na to mentalnie przygotowany, bo jak zwykle nie oszczędzałem "łychy". Cóż jak chce się szybko jeździć to trzeba płacić. Skierowałem się od razu na stacje. Po zatankowaniu pod korek i złożeniu w winkiel przywitała mnie czerwona kontrolka od niskiego stanu oleju w mikserze. "No to ładnie" ."Nie miałeś mi gdzie tego zrobić tylko pod intermotors."- pomyślałem. Wewnętrzny głos podpowiedział mi przy wyjściu z domu, żeby oprócz gotówki na wahe zabrać kartę na "wszelki wypadek". No i przydała się... Obiecałem sobie,że nie wydam już ani grosza na "małego gixxera" (oprócz paliwa), bo przy sprzedaży i tak tego nie odzyskam, a i sezon się powoli kończy.

Wydawać się może co to znaczy parę groszy na litr oleju. Jestem biednym studentem, który sam zarabia na swoją pasję i miłość( motocykle) więc liczę się z każdym groszem. Nie uznaje półśrodków i albo robię coś na maksa, albo się nawet nie dotykam. Po zakupie Gilery postanowiłem śmigać na Castrol'u Power Racing 2T. Przeczytałem wiele pochlebnych opinii na temat tego oleju i przekonałem się, że są prawdziwe i chyba nie ma lepszego oleju. Niestety jak to zwykle bywa jak coś jest najwyższej jakości to też odpowiednio kosztuje.

Całe szczęście, że zostawiłem trochę kasy w tym sklepie i mam rabat na zakupy. Postanowiłem kontynuować eksploatację na Castrol'u ku  uciesze następnego właściciela.

Może będą to spektakularne wnioski, ale chyba mój "maszyn" przeczuwa, że powoli nadchodzi kres naszego uczucia. Na złość postanowił nie odpalać ze startera, więc muszę "kopać". Trochę to nie przystoi takiej maszynie, ale z barku czasu nawet nie mam kiedy zajrzeć do instalacji. Pozdrawiam wszystkich, którzy też doświadczają filozoficznych rozważań na temat motocykli.

Komentarze : 2
2010-09-17 09:28:15 Kai

Michalinski :D Dobre dobre :D A wpis też świetny :D Bo nasze maszyny to nie tylko kółka zębate, lampki, kabelki i kupa metalu. One zawsze będą dla nas czymś więcej ;]

2010-09-16 23:09:46 Michaliński

Fajny wpis! :) Ja jak tylko nabędę swój pierwszy sprzęt, to będę mu nawet śpiewać, opowiadać bajki na dobranoc przed wyłączeniem światła w garażu, tudzież głaskać, całować i przytulać. Na 200% będę o swój sprzęt dbać jakby to miało być moje trzecie oko. ;) Hihi, pozdrawiam! ;)

  • Dodaj komentarz